Wyglądasz ty młody, jak Bolesław Chrobry

Tylko zapamiętaj: bądź dla żony dobry.

 

Chwaliłaś się młoda, że bierzesz anioła.
A z tego młodego, to taka pierdoła.

 

Nie będziesz ty młoda wody w wiadrach nosić,
Bo będziesz jej miała pod oczami dosyć.

 

Chwaliłaś się młoda, że cię wyposażą
Kotka się okoci, kociaka ci dadzą.

 

Ażebyś ty młoda złote koła wiła
To teściowa powie, żeś nic nie robiła.

 

Podczas tego ostu siekacz nie posieka
A twojej teściowej sto psów nie przeszczeka.

 

Najgorsze teściowe co mają majątek,
Bo same nie wiedzą, gdzie wyznaczyć kątek.

 

Dobrze jechać wozem, a lepiej rowerem.
Dobrze być żonatym, lepiej kawalerem.

 

Dobrze jechać wozem, ale lepiej sanną.
Dobrze być mężatką, ale lepiej panną.

 

Nasza starsza druhna jest bardzo urodna.
Uszki ma krapiaste, do świnki podobna.

 

A z naszego drużby to takie straszydło.
Boją się go ludzie, no i w polu bydło.

 

Chociaż pani młoda szczerze przysięgała ,
To uważaj młody, by cię nie zdradzała.

 

Dzisiaj jest wesele, jutro poprawiny,
Za dziewięć miesięcy pójdziemy na chrzciny.

 

Za dziewięć miesięcy, wcale już nie modnie.
Na chrzciny przyjdziemy za cztery tygodnie.

 

Skarżyła się młoda, że młody ubogi
On jej kupił suknię do samej podłogi.

 

Suknie do podłogi i buciki białe,
Jeszcze ci obiecał do kołyski małe.

 

Wypij ze mną młody kieliszeczek wódki
żeby twój interes nie był dziś za krótki.

 

Policz sobie Aniu ile dziur jest w dachu,
tyle będziesz miała pierwszej nocki strachu.

 

Czemuż ci się Aniu tak za mąż śpieszyło?
Czy ci we wianeczku ciężko chodzić było?

 

Posłuchaj no młody już jesteś po ślubie,
wypuść swego ptaszka, niech sobie podzióbie.

 

Szumi gaj, szumi gaj, szumi gałązeczka.
Tu mi daj, tu mi daj, nie szukaj łóżeczka.

 

Widać ci to, widać, która dziewka daje,
Bo jej lewa noga, od prawej odstaje.

 

Sama dam, sama dam, sama się położę,
Sama sobie wyjmę, sama sobie włożę.

 

Żeńcie się chłopaki, będziecie żonaci,
Będziecie se sypiać z babami bez gaci.

 

Siedziała na sośnie, płakała żałośnie
Oj, matulu moja, kiedy mi obrośnie?

 

Nikogo mi nie żal, tylko Mikołaja,
Odcedzał makaron, poparzył se jaja.

 

Cieszcie się dziewczyny, cieszcie się do woli,
Wróci kowal z kuźni, to was zadowoli.

 

Maryś moja, Maryś, chodź ze mną do szopy,
A ja ci pokażę, jak się wiąże snopy.

 

Dała bym ci, dała serduszka połówkę,
Gdybyś mnie tak kochał, jak byk tę jałówkę.

 

 

Chłopcy moi, chłopcy, co wy se myślicie,
Ja leżę na sianie, wy nie przychodzicie.

 

Na górze pod jodłą stoi piękne dziewczę,
Myśli o kochaniu, robić się jej nie chce.

 

Oj dana, oj dana, służyła u pana.
Było jej tam dobrze, nie sypiała sama.

 

Miała kochaneczka, utopił się w studni.
Kocha się z innymi aż ziemia dudni.

 

Widziałem, widziałem czarną, obrośniętą
W stodole na sianie owieczkę zarżniętą.

 

Straciła Maryśka wianeczek pod miedzą.
Ojciec, matka nie wie, ale ludzie wiedzą.

 

Jechał Maciek drogą koło mu skrzypiało,
Chciał je naoliwić, cosik mu urwało.

 

 

Dała bym ci, dała na ziarenku maku,
Żebyś zadowolił, a nie zrobił znaku.

 

Stworzył Pan Bóg Ewę, a do niej Adama,
Żeby na łóżeczku nie leżała sama.

 

Oj dana, oj dana, pod kupecką siana
Siedmiu kawalerów, a z nimi ja sama.

 

Na hali, na hali ognisko się pali.
Chodźże Jasiu do mnie, będziemy się grzali.

 

Ożeń że się, ożeń, jak masz zdrowy korzeń.
Jak masz korzeń słaby nie bierz się do baby.

 

Leć głosie po rosie do Jasieńka mego.
Zanieś mu nowinę, że już mam innego.

 

Jak patrzę na niego, to mi się wydaje,
Że człowiek na pewno od małpy powstaje.

 

Dziewczyno kochana, pokaż mi kolana,
A ja ci pokażę stojącego pana.

 

Dziewczyno kochana, pokaż mi kolana,
Ja nie jestem zdrajca, pokażę ci jajca.

 

Czarne oczka mamy, na się spoglądamy.
Co komu do tego, że my się kochamy?

 

Miałem raz kochankę, chciałem się z nią żenić.
Taka szelma była, że musiałem zmienić!

 

Nie będę się żenił, nie będę się śpieszył,
Będę się zalecał i dziewczyny cieszył.